Co najmniej od kilkunastu lat jedną z najczęściej wymienianych dat, pretendujących do dnia, w którym skończy się świat jest 21 grudnia 2012roku. Większość osób zajmujących się badaniem przepowiedni wskazuje na zakończenie kalendarza Majów, ale czy ta starożytna cywilizacja mogła przewidzieć przyczyny czekających nas wydarzeń?
Jeśli przyjrzymy się wiedzy astronomicznej Majów, to z pewnością będziemy pod wrażeniem ich osiągnięć na tym polu, ale czy rzeczywiście ich wiedza była na tyle duża, że dorównywałaby współczesnym osiągnięciom naukowym?
Do czego zmierzam?
Mianowicie jak wykazują badania ewentualny koniec świata mógłby nastąpić wskutek silnych burz słonecznych, których apogeum nadejdzie właśnie w grudniu 2012roku. Tego typu wyładowania są cykliczne, lecz rzadko były aż tak silne. Ostatnią największą burzą słoneczną była ta zarejestrowana we wrześniu 1859roku. Wówczas w całej Ameryce i Europie środkowej przytrafiały się liczne awarie telegrafów, a zorze polarne były obserwowane również na Karaibach. I chociaż wtedy świat podniósł się z problemów, to dzisiaj przy podobnej fali zostałaby sparaliżowana cała światowa sieć komunikacyjna. Dzisiejszy świat nie jest przygotowany na burze magnetyczne, które pozbawiłyby dziś dostępu do internetu czy telefonii komórkowej miliony ludzi…
A przecież najgorsze ma dopiero nadejść, ponieważ jak sugerują niektórzy naukowcy, burza w grudniu 2012roku ma być największa w historii. Przy tak czarnym scenariuszu chyba nikt nie ma złudzeń, że spełnienie tej wizji byłoby równoznaczne z… końcem cywilizacji.
To co nasi przodkowie budowali przez 10tys lat, począwszy od pierwszych osad, po drapacze chmur i powszechny dostęp do informacji, jest zagrożone zniszczeniem w ciągu jednego dnia. Przecież jak możemy mieszkać na setnym piętrze wieżowca, skoro winda napędzana elektrycznie nie działa. Ponadto obecny stan rzeczy nie pozwala nam istnieć bez informacji.
Dla współczesnego człowieka brak wieści o tym co dzieje się na drugim końcu globu jest co najmniej niepokojący. Co więc stałoby się, gdyby nagle łączność światowa została przerwana. Pomijam tu kwestie komunikacyjne, bo przecież bez urządzeń satelitarnych, czy pomiarowych nie można nawet latać samolotem, ale ważniejszy może okazać się czynnik społeczny. Taki paraliż informacyjny z pewnością doprowadziłby do wojny.
Ta ponura wizja może okazać się prawdziwa. Wkrótce będziemy bić się nie o minerały, ale o wodę czy jedzenie. Klęska głodu opanuje nie tylko najbiedniejsze rejony świata, ale także bogatą Europę czy Amerykę. W tym scenariuszu najlepiej pasują słowa Alberta Einsteina „Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na maczugi.”, bowiem może okazać się, że dokonania współczesnej technologii wojskowej będą bezużyteczne bez systemów precyzyjnego naprowadzania.
I chociaż to wszystko wolne gdybania to może jednak warto przemyśleć taki wariant, ponieważ słońce jest od nas niezależne i chociaż daje nam życie na ziemi to wkrótce może je również odebrać.
Jedyne co mnie zaniepokoiło w tym artykule to niezrozumienie przez autora zacytowanych słów A.E które nie sprowadzają się do wpływu słońca na systemu naprowadzające i tym podobne tylko do tego że 3 wojna światowa będzie wojną która wyniszczy ludzkość co sprowadza się do cofnięcia rozwoju naszej cywilizacji.
Pozdrawiam
Tak wszystko się zacznie już za 58 dni,To oznacza że zniknie świat jaki znamy. Ludzie analizuję dane od 2 lat i niestety ale wychodzi mi że ten koniec świata będzie na 100% i to już teraz . Zostało nam 58 dni, pomyślcie o tym…………
No rzeczywiście burze mogą zniszczyć planetę. Nie wiele jednak o tym mówi się głośno. Ciekawe czym jest to spowodowane ?
Ale przecież na dobrą sprawę wszystko może zniszczyć naszą planetę, gdzie nie spojrzeć to czyha zagrożenie, a teraz już nawet człowiek nim jest.
Według mnie burze słoneczne są najbardziej realnym i niebezpiecznym zagrożeniem z kosmosu.
Taka burza może w mgnieniu oka zniszczyć naszą cywilizacje. Myślę, że rządy zamiast wydawać pieniądze na błache sprawy powinny zainteresować się ochroną przed słońcem.