W ciągu ostatnich lat nietrudno odnieść wrażenie, że wokół nas jest coraz więcej katastrof lotniczych.
Pomijając już tragedię w Smoleńsku, coraz więcej mówi się o wypadkach awionetek czy nawet samolotów pasażerskich.
Jednakże co to ma wspólnego z makabryczną wizją końca świata? Jak się okazuje może mieć bardzo wiele.
GPS jako nowoczesna mapa
System GPS powstał pod koniec lat 70 XX wieku jako system nawigacji dla amerykańskiej armii.
Od lat 90 GPS stale zdobywa popularność jako system nawigacji samochodowej, na którą może pozwolić sobie każdy Kowalski.
Obecnie cały transport, zarówno samochodowy, jaki i kolejowy, morski i wreszcie lotniczy opiera się na systemie GPS.
Zatem czy katastrof nie powinno być mniej, skoro dzięki nawigacji można uniknąć wielu błędów.
Otóż jak to zwykle bywa technika jest tylko wymysłem człowieka, więc generuje takie same błędy.
Jednakże w przypadku systemu GPS mogą być one katastrofalne w skutkach.
Do celu zostało @#$^ – problemy z nawigacją
No dobrze, ale w czym tkwi problem? Otóż jak się okazuje liczba odbiorników jest niewspółmiernie wysoka do liczby satelitów. O ile jeszcze kilka lat temu błędy w wysyłanym sygnale były minimalne, tak teraz coraz częściej zdarzają się problemy z ustaleniem prawidłowej pozycji pojazdu, którym się poruszamy. W przypadku ruchu samochodowego skutkuje to co najwyżej zgubieniem drogi (chociaż był przypadek, w którym kierowca wjechał do fontanny), tak w ruchu powietrznym czy morskim może dojść do katastrofalnych w skutkach kolizji. W tym miejscu najlepszym, chociaż drażliwym przykładem jest katastrofa prezydenckiego Tu-154, który rozbił się z powodu błędnych odczytów nawigacyjnych (przynajmniej tak mówi oficjalna wersja).
Koniec systemu = koniec świata?
Teraz gdy mamy już świadomość niestabilności systemu GPS czas zadać sobie najważniejsze pytanie tego artykułu;
Jak nawigacja wpłynie na apokalipsę?
Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. Poprzez chaos.
Rozważamy tu przypadek podobny do tego z artykułu o burzach słonecznych, których ogrom może pogrążyć świat w ciemności. Niestety współczesny człowiek tak przyzwyczaił się do korzystania z nawigacji, że nie wiadomo jakie skutki przyniesie paraliż tego systemu. Dzisiejszy ruch lotniczy jest o wiele większy od tego sprzed 50 czy nawet 30 lat.
Bez prawidłowych odczytów nawigacyjnych czekają nas każdego dnia katastrofy lotnicze, które wkrótce wyrównają bilans ofiar z wypadkami samochodowymi.
Również wojsko będzie miało problem, ponieważ broń rakietowa odejdzie do lamusa, a technologia wojskowa cofnie się o dobre 50 lat.
Czy więc jest czego się bać?
Trzeba być ostrożnym w osądach, ale jeśli system GPS nie zostanie zmodernizowany to może dojść do olbrzymiego chaosu w transporcie, co wiąże się z chaosem w gospodarce.
Gospodarka pociągnie za sobą niezadowolenie społeczeństwa i ta spirala będzie się pogłębiać.
Stabilność systemu nawigacyjnego określiłbym jako równie ważną co stabilność światowego internetu.
Do póki wszystko będzie dobrze, czeka nas rozwój, ale co się stanie gdy bańka pryśnie i przyjdzie nam się na nowo zmierzyć z papierowymi mapami?
Bać zawsze jest się czego, dlatego lepiej wiedzieć czego możemy się spodziewać.
Rzeczywiście coś w tym jest, ale od zawsze było wiadomo że nie które technologie doprowadzą do takich dziwnych sytuacji…