Nie bez przyczyny dzieje Kościoła katolickiego fascynują i rozpalają wyobraźnię współczesnych badaczy. W historii Państwa Kościelnego miały miejsce rzeczy niesamowite, a ludzie stojący na szczytach kościelnej hierarchii skrywali wiele mrocznych sekretów. Jednym z nich jest Papieżyca Joanna.
Pontyfikat papieża, który okazał się nie mężczyzną, a najprawdziwszą kobietą – w dodatku angielką, był jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic Watykanu. Do dzisiaj w wielu rejestrach kościelnych papież Jan VIII, zwany Anglikiem, nie widnieje. Ale faktem jest, że kobieta, która kryła się pod tym imieniem, została papieżem i mocno wstrząsnęła fundamentami Kościoła. Ponoć do dzisiaj każdy kandydat na papieża, musi przejść badanie, potwierdzające, że jest mężczyzną.
Papieżyca Joanna – od kobiety do mężczyzny
Kobiety od zawsze były uważane zarówno przez prominentów Kościoła katolickiego, jak i niektórych mężczyzn, za istoty nie tylko nieczyste i grzeszne, ale także niezbyt mądre. Możliwe, że to właśnie niedocenianie kobiecej inteligencji umożliwiło Papieżycy Joannie osiągnięcie czegoś, co nawet dla ówczesnych mężczyzn było szczytem władzy i nobilitacji.
Joanna, czyli kobieta, która została pierwszą i jak do tej pory jedną żeńską głową Kościoła katolickiego, żyła w IX wieku i już od najmłodszych lat wykazywała się błyskotliwą inteligencją. Istnieją źródła, które mówią, że zaledwie 12 letnia Joanna władała językiem niemieckim, łaciną, angielskim i włoskim oraz studiowała teologię i historię Kościoła.
Zdolna dziewczyna w tamtych czasach nie miała łatwego życia. Pamiętając, że w średniowieczu wykształcenie było domeną męską i kobiety z reguły nie były dopuszczane do edukacji, logiczne jest, że aby móc pobierać zaawansowane nauki trzeba było być mężczyzną.
Badacze twierdzą, że Joanna przywdziała męskie ubranie i wstąpiła do klasztoru z chęci przebywania blisko swojego ukochanego, który był mnichem. Jednak patrząc na dzieje Joanny, można założyć, że od początku chciała się kształcić i rozwijać, a jedną szansą na to było męskie przebranie i klasztor.
Papieżyca Joanna – droga na Tron Piotrowy
Po swojej metamorfozie Joanna, wraz ze swoim kochankiem, udała się na nauki do Aten. Tam po jakimś czasie rozstała się ze swoim partnerem i już sama, nadal w przebraniu mężczyzny, powróciła do Rzymu. Kształcąc się dalej wykazywała niezwykłą, nawet jak na mężczyznę, inteligencję i wiedzę. Bardzo szybko stałą się ulubieńcem hierarchów kościelnych i akademickich uczonych. Cieszyła się także popularnością ludzi ze wszystkich stanów – od możnych po plebs.
Sprytna Joanna postanowiła wykorzystać swoją popularność. Bardzo dobrze odnalazła się w sieci watykańskich intryg i zapragnęła sięgnąć po najwyższy urząd w Kościele.
Najpierw zaprzyjaźniła się z nowo mianowanym papieżem Leonem IV. W trakcie jego pontyfikatu była sekretarzem Stolicy Apostolskiej. Dzięki wytrawnej dyplomacji i umiejętności wykorzystywania nadarzających się okazji, Joanna szybko została kardynałem i zaskarbiła sobie przychylność innych wysokich urzędników Kościoła. Dzięki temu po śmierć Leona IV – w 853 roku, Joanna została mianowana nowym papieżem – Janem VIII. Urząd ten piastowała przez ponad dwa lata i prawdopodobnie mogła być jednym z najbardziej docenianych papieży. Niestety koniec jej pontyfikatu był tragiczny, a wszystko zaprzepaszczone zostało przez najzwyklejszą kobiecą nieostrożność.
Papieżyca Joanna zdemaskowana
Pontyfikat Jana VIII uważano za bardzo dobry okres rządów. Jakby nie było, Joanna już nie raz udowadniała swoją inteligencję. Uzdrowiła finanse Watykanu, które ucierpiały przez rozrzutność poprzednich papieży. Wyeliminowała wiele różnego rodzaju nieprawidłowości w funkcjonowaniu Państwa Kościelnego i była niezwykle szanowana i popularna. Niestety do czasu.
Joanna zatęskniła za towarzystwem mężczyzny i znalazła sobie kochanka, z którym zaszła w ciążę. W międzyczasie do Rzymu powrócił jej dawny ukochany, który zorientowawszy się kim jest obecny papież, próbował zdemaskować Joannę i okrzyknął ją wielką dziwką Babilonu. Popularność Joanny vel Jana VIII malała w zastraszającym tempie, jednak prawdziwy koniec nastąpił w czasie oficjalnej procesji papieskiej, podczas której brzemienna Joanna zaczęła rodzić.
Odnośnie samej śmierci papieżycy Joanny krążą dwie wersje historii. Według jednej, Joanna wraz ze swoim dzieckiem została dosłownie rozszarpana przez rozwścieczony tłum, któremu nie spodobał się widok rodzącego papieża. Natomiast druga wersja mówi o tym, że Joanna zmarła na skutek porodu, którego dziecko również nie przeżyło.
Trudno ustalić, która wersja jest prawdziwa, jednak obie są dla Joanny tragiczne. Natomiast samym miejscem, w którym nastąpiło całe zamieszanie z porodem, jest prawdopodobnie uliczka pomiędzy Koloseum a kościołem Św. Klemensa, które przez kilkaset następnych lat było szerokim łukiem omijane przez wszystkich papieży.
Kościół z pewnością jeszcze długo nie przyzna się publicznie do istnienia Joanny. Jednak znając mroczne oblicze Kościoła katolickiego, sprawa Joanny jest jedną z bardziej niewinnych tajemnic, jakie skrywają dzieje Państwa Kościelnego. I można ją traktować jako triumf kobiecej inteligencji, nad odwiecznym i skostniałym męskim szowinizmie.