Badacze kosmosu od dawna przewidywali już uderzenie w Ziemię planetoidy, które miałoby spowodować koniec świata. Do tej pory jednak nikt jednak nie miał pewności, kiedy dokładnie to nastąpi.
Statystki prowadzone przez astronomów pozwalały wysnuć wniosek, że taka katastrofa grozi Ziemi, co najmniej za pół miliona lat. Prowadzone obserwacje natomiast skracały ten czas do niespełna 20 lat. Obecnie jak podaje Gazeta Wyborcza realne zagrożenie jest znacznie bliżej.
Czy 1 luty 2019 r. to data końca świata?
Astronomowie z Nowego Meksyku zdołali zaobserwować dość dużą planotoidę. Ma ona około dwóch kilometrów średnicy i została nazwana symbolem 2002 NT7. Początkowo, nie wzbudzała ona podejrzeń obserwatorów. Natomiast przeprowadzona dokładna analiza toru lotu tej planetoidy może budzić już pewne obawy.
Jak obliczyli astronomowie 2002 NT7 porusza się z prędkością 28 km/s a jej obieg dookoła Słońca wynosi 837 dni. Ustalono także, że, że orbita po której porusza się planetoida przetnie się orbitą Ziemi. Dzień 1 lutego 2019 r. został podany jako data ewentualnej kolizji tych dwóch obiektów.
Naukowcy uspokajają jednak, że możliwość zaistnienia kolizji jest dość niewielka. Czy na pewno? W Technicznej Skali Palermo Ryzyka Uderzenia planetoida ta uzyskała wartość dodatnią. Jest to pierwszy taki przypadek i pierwszy obiekt, który uzyskał taką wartość w tej skali. Istnieje, zatem prawdopodobieństwo zderzenia 2002 NT7 z Ziemią. Naukowcom pozostało już niewiele czasu na dokładną weryfikację dokonanych obliczeń. Wkrótce okaże się jak poważne było zagrożenie.
Naukowiec Donald Yeomans z NASA przyznaje, że wprawdzie istnieje prawdopodobieństwo, że tory tych obiektów skrzyżują się, jednak co do ewentualnych skutków zderzenia astronom nie zamierza wyrokować.
Mniej ostrożny w wysnuwaniu wniosków zdaje się być natomiast dr Benny Peiser, który udzielił wywiadu dla BBC. Jako pracownik John Moores University, uważa on, że ewentualne skutki tego zderzenia będą wręcz katastrofalne. Mając na uwadze prawie 2 kilometrową średnicę zmierzającej w nasza stronę planetoidy, najmniej dotkliwym skutkiem byłoby unicestwienie tylko jednego kontynentu. W konsekwencji wpłynęłoby to także na ogólną zmianę klimatu na całej kuli Ziemskiej.
Jak będzie? Niebawem się przekonamy!