Według niektórych naukowców koniec świata może nastąpić w każdej chwili. Naukowcy wysuwają tezę, iż koniec świata może nastąpić w wyniku odwrócenia pola magnetycznego. To prawda, że biegunowość pola magnetycznego Ziemi się zmienia, geolodzy bowiem wykryli, że w historii ziemi nastąpiły już takie procesy.
Pole magnetyczne ziemi wytwarzane jest przez prądy płynące w płynnym, żelaznym jądrze ziemi. W wyniku odwrócenia pola magnetycznego nastąpi popularyzacja ziemi, jądro zmieni pozycję o 180 stopni, to doprowadzi do zmian szerokości i długości geograficznych, a w efekcie ludzkość przestanie istnieć.
Teoretycznie zmiany biegunowości następują bardzo powoli, jednak prawa elektrotechniki ukazują, iż pola magnetyczne przeskakują bardzo szybko. Tak naprawdę na takiego typu zmiany nie mamy wpływu i należy mieć na uwadze, ze wszystko się może zdarzyć.
Zniszczenie ekosystemu
Nasz ekosystem jest nagminnie niszczony, często nie zwraca się uwagi na to co nas otacza, przemysł, technologia, produkcja wykorzystują zasoby naturalne nie zważając na konsekwencje. W tym czasie dochodzi do wylesienia na wszystkich kontynentach. Ciągły wyrąb drewna, niekontrolowane pożary powodują, że każdego roku traci się coraz większe połacie lasów. Globalne wylesienie prowadzi do niszczenia poszczególnych gatunków roślin i zwierząt, do erozji gleby, zaburzeń w obiegu wody i gazów w przyrodzie. Wszystko to przekłada się na stan naszego życia, funkcjonowania przyrody. Człowiek powoli sam siebie unicestwia, mimo tego że coraz więcej mówi się o konsekwencjach takiego postępowania, nie widać zmiany nastawienia i działania.
Teoria rozszerzania i nadejście wielkiego chłodu
Wśród niektórych naukowców panuje przekonanie, iż wszechświat ciągle się rozszerza. W wyniku takiego procesu galaktyki oddalą się od siebie, utworzą się nowe układy planetarne, a samodzielne gwiazdy będą ulegały destrukcji. Tak więc nie wiadomo jaki będzie los Ziemi?
Jedna z teorii mówi, iż w takiej sytuacji zostaniemy zabici przez wielki chłód, ponieważ gwiazdy będą tracić swoją energię, zapadać się czy po prostu znikać. Bez nowych źródeł energii, temperatura gwałtownie spadnie, a wszechświat zamarznie.
Człowiek sam gotuje sobie koniec
Niektórych przerażają wizje wielkich katastrof, konfliktów zbrojnych czy nuklearnych. Niestety należy również pomyśleć o broni biologicznej, która może unicestwić świat, a niestety niektóre rządy niewątpliwie są w posiadaniu takiej potęgi. Niestety epidemie chorób zdarzały się na świecie co jakiś czas i zabijały tysiące ludzi. Mimo postępu medycyny i technologii istnieje wiele chorób, z którymi sobie nie radzimy. Coraz częściej dochodzi również do wykrycia nowych bakterii czy wirusów które są odporne na leki, którymi dysponuje medycyna.
Człowiek wciąż prowadzi poszukiwania i eksperymenty, które mogą również być niebezpieczne dla ludzkiego gatunku. Badania naukowe poszerzają wiedzę człowieka, pozwalają odkrywać nowe obszary, niestety w rękach niewłaściwych osób mogą stać się zagrożeniem dla świata i człowieka.
Co za naiwność i ignorancja ! W każdej chwili to może tego mądralę złapać sr… rozwolnienie. Zmiany biegunów magnetycznych które zanotowano w dziejach Ziemi, to proce3s trwający tysiące lat. Jest to wbrew pozorom, bardzo łatwe do obliczenia i stwierdzenia nawet kiedy to było.
W każdym momencie do naszej atmosfery wpadają tony mikrometeorytów, które dla nas niezauważalne są i spalają się tworząc głównie tlenki. Żelazo jest jednym z głównych pierwiastków obecnych w tych meteorytach. I ono się spala, tworząc tlenki żelaza. Taki tlenek opada na wodę i zaczyna tonąć. Może się tworzyć z tego wodorotlenek, ale to nie jest istotne.
Ważny jest ten atom żelaza, które jest ferromagnetyczne i układa się wzdłuż linii sił pola magnetycznego.Woda w morzu od ok 200 m w dół jest prawie lub nieruchoma. Pomijając prądy, które wiemy gdzie są. Taka cząsteczka ferromagnetyczna opada bardzo powoli przez kilka kilometrów w wodzie. I w trakcie tego powolnego spadania, ustawia się właśnie wzdłuż linii poza ziemskiego. Kiedy osiądzie na dnie, tworzy warstwę cząstek ustawionych w jednym kierunku. Na to osiadają kolejne cząstki w taki sam sposób. Proces jest BAAAAARDZO powolny, ale to jest korzystne. Można szacować co się kiedy działo, wyznaczając szybkość przyrostu warstwy dennej osadów, a potem badając wydobyte z różnych miejsc rdzenie. Pozyskuje się je wiercąc „rurą”, w środku zostaje utworzony rdzeń twardej skały osadowej, np ze stu tysięcy lat. Po przygotowaniu taki rdzeń się mierzy, tnie na plasterki i bada układ domen w żelazowym osadzie. Wszystkie z tego samego czasu, są skierowane w jedną stronę. Ale jeśli by nastąpiło przemagnesowanie ziemi, kolejne warstwy zmieniały by kierunek, ustawiając się do aktualnego natężenia i kierunku pola. W trakcie tego przychodzi moment, w którym pole zanika a potem zaczyna rosnąć w przeciwnym kierunku jak dotąd. Tak też zachowują się kolejne warstewki z rdzenia. Przy przebiegunowaniu, domeny w kolejnych warstwach są ułożone w coraz to innym kierunku, wreszcie są w przeciwnym do poprzedniego kierunku. Jest to łatwo zbadać. Po dokładnych pomiarach i przy znajomości czasu narastania osadów, można obliczyć kiedy i w jakim czasie następowało przemagnesowanie. Koniec. Ten typ co tu pisał nie ma o tym widać pojęcia. Samo wyhamowanie rdzenia obracającego się względem ciekłych warstw i uruchomienia obrotów w drugą stronę ( bo taki jest obowiązujący obecnie mechanizm wytwarzania pola magnetycznego Ziemi), wymaga niesamowitej energii. Gdyby potrzebna do tego energia miała zadziałać w czasie „DUP I JEST” (no tak to wygląda z opisu tego matołka: DUP i przemagnesowane), Ziemia by się rozleciała w kawałeczki. Badania wykonane na takich rdzeniach pokazują, że zmiana (przemagnesowanie) biegunów trwa od 2.000 do 10.000 lat. Tak więc zdążymy się do tego przygotować, a MY i jeszcze kilka kolejnych pokoleń, nie mamy się czym łamać. Większym problemem może być emisja GAMMA która powstaje przy kolizji niesamowicie dużych obiektów gdzieś hen daleko w kosmosie. Taki spójny promień (podobny do laserowego) leci sobie przez kosmos niszcząc wszystko na co padnie. Wyliczono (teoretycznie z pewnymi założeniami), że dwa obiekty o masach miliona słońc każdy (to nie są wcale maksymalne wielkości, są i takie na miliardy mas słońca), wygenerują taką emisję gamma, że ta lecąc z prędkością światła nawet miliony lat, nie traci prawie nic ze swojej potęgi. Uderzając centralnie w naszą planetę, spowoduje jej odparowanie w przeciągu 2 sekund. ODPAROWANIE. Nie jakieś tam uszkodzenia, czy dziury. PRZESTANIEMY ISTNIEĆ JAKO MATERIA, ZOSTANIE PLAZMA CZYLI KAŻDY ATOM SAM I TO ODARTY Z ELEKTRONÓW. Nikt tego nie przetrzyma, ani się o tym nie dowie. Bowiem informacje o tym zdarzeniu (kolizji tych ciał) dotrą do nas w tym samym momencie co promień. Podobno teraz gdzieś próbują znaleźć sposób ostrzeżenia, że jakieś neutrina przylatują wcześniej o kilka godzin a dopiero potem jest wybuch i emisja… Moje spojrzenie jest takie? A co w takiej sytuacji można by zrobić? Dowiadujesz się, że za 5 godzin znikniesz. I co, siadasz płakać? Nic to nie da. Można w tym czasie użyć seksualnie podręczne kobiety, schlać się, tudzież obeżreć do cna. Lub też zastrzelić swojego wroga. Potem i tak nikt nic nie zrobi, a nawet nas nie rozpozna będących w postaci chmurki jonów będących. I TEGO SIĘ MOŻNA BAĆ. Bo może nastąpić w każdej chwili i nawet nie będziemy wiedzieli, że przestaliśmy istnieć.